Dalajlama reprezentuje Tybetański Rząd na uchodźstwie w Indiach, uważany jest za spirytualnego przywódcę tybetańskich buddystów oraz lewoskrętnych "buddystów" w Europie i USA. Autorytet moralny na całym świecie (pewnie z wyjątkiem Tybetu), doktor honoris causa wielu uniwersytetów i laureat Pokojowej Nagrody Nobla (jeśli ktoś nie wie, kto przyznają Pokojową Nagrodę Nobla proszę zerknąć- link poniżej). http://buteobuteo.blogspot.be/2017/05/kto-przyznaje-pokojowa-nagrode-nobla.html
Na zdjęciu dialog "ekumeniczny" bojówki Dalajlamy z wyznawcami
Dorje Shugden (również buddyści)
Dalajlama udał się na wygnanie w wyniku upadku tzw. Powstania Tybetańskiego w 1959. Położenie geograficzne Tybetu miało ogromne znaczenie strategiczne, albo jak mówią eksperci -"geopolityczne". Była końcówka lat 50 i Amerykanie poprzez destabilizacje komunistycznych Chin zamierzali zwiększyć swe wpływy w regionie, opracowali więc- CIA Tibetan program. Plan ten można porównać do tego, który wcieli później w życie w Kosowie. Bardzo istotną rolę w tym przedsięwzięciu odegrał najstarszy brat Dalajlamy Thubten Jigme, przebywający w USA od 1950 i zatrudniony w CIA jako tłumacz. Starszy brat Dalajamy Gyolo Thondup wylądował w USA rok później i również podjął współprace CIA, jako odpowiedzialny za kontakty z Tybetem. Sam Dalajlama został wciągnięty na listę płac CIA w 1950 (180 tys.$ rocznie) w wyniku zmiany polityki "totalizatora" w 1974 został z niej skreślony. Aby biedny mnich mógł otrzymać się przy życiu, wspierają go rożnego rodzaju fundacje, co pozwala mu dysponować rocznym budżetem w wysokości ok. 22 mln. A jak nim dysponuje, to nawet sam Budda raczy (nie) wiedzieć.
Teraz troszkę o jego przyjaciołach, a miał kilku interesujących. Jednym z ważniejszych w jego życiu był Heinrich Harrer, podczas swego pobytu w Tybecie, osobisty nauczyciel Dalajlamy, autor książki-"Siedem lat w Tybecie" a poniżej w mundurze oberscharfuhrera.
Inny to Shoko Asahara, odpowiedzialny z zamach w tokijskim metrze z użyciem gazu - sarinu (1995). Wcześniej dochodziło do ich wspólnych spotkań, na ich temat krąży dużo różnych informacji, nie wiem, które są wiarygodne, tak czy inaczej Dalajlama je neguje.
Dalajlama ma oczywiście specjalne miejsce w sercu dla prezydentów USA, lecz mimo "otwartego dialogu" jaki prowadzi, nie kwapi się jakoś do spotkania z D. Trumpem. Jak twierdzi jedna z posłanek Nowoczesnej, to ze względu na A.Macierewicza.
Na urodzinach u G. Busha
Specjalne relacje łączyły Dalajlamę z Mao-Zedongiem, sam wspominał, że traktował Mao jak ojca i dzięki niemu zainteresował się marksizmem.
Oczywiście w sieci pojawiają się zdjęcia Dalajlamy z wieloma osobami, co nie znaczy, że wszyscy są jego przyjaciółmi, nie jest przecież głupcem.
Na zdjęciu Dalejlama prawdopodobnie usiłuje przekonać HGW, iż w poprzednim wcieleniu był właścicielem działki na Chmielnej.
Wbrew pozorom Dalajlama ma też wielu oponentów, ale podstawowy problem to konflikt z Dorje Shugden (odłam buddyzmu tybetańskiego). Na czym polega konflikt, dokładnie nie wiem, pewien buddysta, którego prosiłem o
wyjaśnienie stwierdził, iż Dalajlama, to przedstawiciel jednej z 4 szkół buddyzmu tybetańskiego. Choć uznaje się za przywódcę buddyzmu tybetańskiego a może i kogoś więcej, duża cześć wyznawców uważna go za fałszywego Lamę. Jeśli idzie o wyznawców Dorje Shugden, to Dalajlama po prostu ich zbanował. Wspólnocie tybetańskiej na uchodźstwie w Indiach, Dalajama zabronił praktyk religijnych i zaapelował do zwalczania ich wszelkimi środkami. Tak więc są dyskryminowani, atakowani na ulicach, uniemożliwiany mają wstęp do świątyń, szpitali czy sklepów. Na tym nie koniec, najlepsze na deser... ale jutro
buteobuteo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz